czwartek, 28 sierpnia 2014

Pokusa -40% na ostatnie dni sierpnia...

A miałam wyskoczyć tylko po kilka produktów z myślą o dzisiejszym obiedzie...

Skończyło się natomiast krótką wizytą w Naturze o czym donoszę zarówno z lekkim bólem serca, jak i uśmiechem na ustach, gdyż przez najbliższy tydzień na szafy L'Oreal, Maybelline, Astor, Rimmel, Bell oraz Pierre Rene jest promocja - 40% ;) Jeżeli więc jesteście ciekawe jakiś kosmetyków tych marek lub macie już upatrzone swoje konkretne "must have", to warto się wybrać.



Co zatem dołączyło do mojej kosmetyczki?

1. Mascara Rimmel Wonder'Full - tak, to właśnie ta z olejkiem arganowym! Bardzo ciekawa nowość, o której po cichu troszeczkę marzyłam... Olejek arganowy należy do moich naturalnych, kosmetycznych ulubieńców, więc jestem ogromnie ciekawa, jak sprawdzi się w takim połączeniu i czy tusz oprócz właściwości pielęgnacyjnych będzie także dawał fajny efekt na rzęsach. Na razie nie testowałam. Jestem świeżo po zakupach, a na rzęsach mam Benefit, który wymaga dość mocnego demakijażu, a więc recenzję sobie dziś odpuszczę. Na pewno wkrótce napiszę kilka słów na ten temat.

2. Podkład Rimmel Wake Me Up - Myślę, że większości już dość dobrze znany... Ja jestem jego wielką fanką i po prostu musiałam skorzystać z okazji i uzupełnić zapas, a starczy mi on pewnie do następnej promocji. Poprzednią buteleczkę również zakupiłam za -40%, wtedy jednak w Rossmanie;) Nie będę rozpisywać się na temat tego podkładu, bo już chyba nie warto. Godny polecenia, jeżeli ktoś jeszcze nie zna. U mnie daje super efekt, bardzo naturalnie upiększa, dość lekko kryje, ale pięknie rozjaśnia, rozświetla i określiłabym to "odmładza" cerę ;)



3. Korektor  Maybelline Affinitone - Walki z cieniami ciąg dalszy... Od niedawna namiętnie używam bardzo podobnego korektora z KOBO i jestem z niego zadowolona, jednak już powoli zaczyna mi się kończyć, więc nie myśląc wiele postanowiłam wypróbować innych propozycji w tym temacie. Sposób aplikacji - pędzelek z gąbką bardzo przypadł mi do gustu. Chyba jak dotąd jest to najbardziej poręczna dla mnie aplikacja, więc szukam najlepszego właśnie wśród takich korektorów, dlatego też skusiłam się na zakup kolejnego niżej wymienionego...

4. Korektor L'Oreal True Match - Dołączy do mojej załogi i również jego będę testować naprzemian z wyżej wymienionym oraz tym, który już mam... Myślę, że na dniach pojawi się jakiś post na ten temat. Teraz widzę, że przy L'Oreal jest informacja, iż ma on kryć niedoskonałości cery, a ja mam zamiar używać go raczej pod oczy, hmmm... Oby nie okazał się za ciężki.




Oba korektory kupiłam w ciemno, bez konsultacji z wujkiem Google i bazą KWC na wizaz.pl, w której ja również się udzielam, więc jestem bardzo ciekawa, jak to wypadnie;)

Może ktoś z Was ma już wyrobione zdanie na temat tych korektorów? Czekam również na sugestie dotyczące innych dobrych produktów tego typu.


niedziela, 17 sierpnia 2014

NOWOŚCI Sierpnia:) - Mixa, Garnier, Oeparol...

Kolejny miesiąc przyniósł ze sobą zakupy kosmetyków, które są mi niezbędne na co dzień.Hasło NOWOŚCI dotyczy właśnie tych, które prezentuję poniżej, ponieważ są to moje zamienniki poprzednich "niezbędnych" produktów, a więc do rzeczy:

1. Płyn micelarny GARNIER 3w1 - Słowo się rzekło... W poprzednim poście pisałam właśnie o płynach micelarnych i wspominałam, że w/w będzie moim kolejnym zakupem. Właściwie nie mam mu nic do zarzucenia, nie ustępuje w niczym płynowi L'Oreal, jak i temu na poniższym zdjęciu, firmy Dermedic. Wszystkie trzy są dobre i zasługują na polecenie. Jednak gdybym miała wybrać wśród nich swojego ulubieńca, to postawiłabym na Dermedic, bo ma najładniejszy zapach. L'Oreal delikatnie zalatuje farmaceutykami. Garnier jest zupełnie neutralny, bezzapachowy, ale za to butelka ma aż 400 ml pojemności i cenowo wychodzi bardzo, bardzo korzystnie.


2. Krem przeciwzmarszczkowy i rozświetlający, dzień & noc, Mixa - Krem dedykowany osobom po 30 roku życia, chociaż jestem jeszcze trochę przed 30-stką, to myślę że nie przesadziłam z jego zakupem i stosuję go trochę tak z myślą o zapobieganiu przyszłym zmianom mojej cery. Wcześniej stosowałam Yves Rocher Elixir 7.9 i sądziłam, że ciężko będzie mi go czymś zastąpić. Yves Rocher miał dla mnie prawie same plusy, nieco tylko zbyt rzadka konsystencja i przede wszystkim wysoka cena mnie odstraszały. Poza tym lubię go za lekkość, zapach, super nawilżenie i zbawienne skutki dla cery mieszanej, z którą nie jest łatwo sobie radzić. Mixa trafił w moje ręce przypadkowo, znów w skutek okazji cenowej. W drogerii dostępny był tester i po błyskawicznej próbie szybkości jego wchłaniania, konsystencji i zapachu stwierdziłam, że muszę go mieć. Okazał się dla mnie na prawdę pozytywnym zaskoczeniem:) Wcześniej nie używałam jeszcze żadnego kosmetyku firmy Mixa. Marka kojarzyła mi się nieco aptecznie ze względu na kolorystykę i stylistykę opakowań, a co za tym idzie, przechodziłam obok tych produktów dość obojętnie... Wracając konkretnie do tego kremu, to lubię go przede wszystkim za działanie, świetne dla cery mieszanej, a myślę że i dla tłustej się sprawdzi. Mnie nie zapycha, dobrze nawilża, dodaje sprężystości, ładnie pachnie, szybko się wchłania. Uwielbiam jego konsystencję, nie za rzadka i nie zbyt ciężka. Na koniec dodam, że wyciskanie kremu (specyficzne opakowanie) sprawdza się u mnie znakomicie, co wiąże się także z tym, że zużywa się go dość ekonomicznie. Cena moim zdaniem adekwatna do jakości, nie jest zbyt wysoka i nie jest też niska. Ogólnie kremik jest dla mnie taki "akuratny";)


3. Krem nawilżający pod oczy i na powieki, Oeparol - Kupiony za sprawą wieści z blogów kosmetycznych. Za takie doradzanie to ja jestem ogromnie wdzięczna! Kolejny udany zakup. Jego poprzednik to AA Oceanic, Collagen Hial - dobry, ale Oeparol dla mnie okazał się lepszy. AA potrafił mnie szczypać po aplikacji, na szczęście delikatnie, ale ja nie uważałam się nigdy za posiadaczkę wrażliwej skóry, więc takim osobom bym go na pewno odradzała. Konsystencja: AA jest rzadszy, przezroczysty. Oeparol wypada bardziej tradycyjnie, konsystencja kremowa, kolor biały. AA jest bezzapachowy, Oeparol ma bardzo delikatną, subtelną woń. Działanie w przypadku obu kremów było dla mnie podobne. Używam korektorów pod oczy i liczę na kremy nawilżające, które po prostu zapobiegają wysuszaniu tej strefy twarzy. Oba się u mnie sprawdziły. Cena na korzyść Oeparol'u, jest tańszy. Prawdopodobnie stacjonarnie dostępny tylko w aptekach. Jeszcze raz dziękuję blogerkom za cynk;)


4. Krem BB, Garnier Miracle Skin Perfector... SPF 15 i kolor LIGHT, u mnie się sprawdziły, ale na tym chyba zakończę swoje zachwyty. Konsystencja taka sobie, krem mógłby być ciut gęstszy, bo trzeba go na prawdę sporo zaaplikować, żeby otrzymać na twarzy jakiś efekt... Jakiś, bo po 1-2 godzinach już go nie widzę. Właściwości korygujące i upiększające określiłabym więc jako "chwilowe". Na pewno lepiej u niego z właściwościami nawilżającymi. Koloryt? Niedoskonałości? Bez komentarza. Zbyt lekki, żeby coś ukryć, a po upływie 30 minut moja "strefa T" świeci się po nim i błyszczy dość znacznie. Na pewno ładnie pachnie, to chyba jego największa zaleta. Poza tym cena, bo mi udało się kupić go w komplecie, w zestawie z płynem micelarnym za łączną kwotę 20 zł, więc właściwie był gratis, także nie żałuję, przynajmniej wypróbowałam i wiem czego się wzbraniać... Jego poprzednik to azjatycki krem BB - Skin79, Hot Pink, Super Plus. Kupiłam zaledwie kilka jego próbek na allegro i z pewnością do niego wrócę, zwłaszcza po ostatnich doświadczeniach. Jak na razie jakościowo i cenowo kremy BB firm tak jak chociażby Skin79 lub np. Skin Food, w moim przypadku znacznie przewyższają te, które są dostępne na naszych drogeryjnych półkach. W sprawie tego typu kosmetyków zwracam się więc ku wschodnim markom, dostępnym jedynie za pomocą internetu. Ceny są porównywalne, a raczej powiedziałbym, że bardzo korzystne, bo w/w krem bb na mojej twarzy daje świetny efekt i jednocześnie jest super trwały, więc taki zakup na pewno dużo bardziej mi się opłaca niż wyrzucanie pieniędzy na kolejny rozczarowujący mnie krem BB.


Czekam na Wasze propozycje dobrych kremów BB, które kupię "tuż za rogiem" ;) Pozdrawiam i życzę udanych ostatnich już chyba letnich dni, jakie przyniesie Nam jeszcze mijający sierpień... 

wtorek, 5 sierpnia 2014

L'OREAL Ideal Soft... Moje wynurzenie na temat płynu micelarnego.

Płyny micelarne to już dawno oklepany temat i nie będę wygłaszać tutaj peanów pochwalnych na ich cześć, bo to już dość stara śpiewka. Jednak ja do ich zwolenników dołączyłam stosunkowo niedawno, więc napiszę kilka słów w celu rekomendacji.

Długo, oj długo nie mogłam się przekonać do takiego typu oczyszczania twarzy... Wydawało mi się to po prostu mało praktyczne, a wręcz głupie, dosłownie "wycieranie" twarzy wacikami. Wcześniej używałam różnego rodzaju żeli, peelingów i innych kosmetyków, których konsystencja była gęstsza, a przede wszystkim wymagały stosowania także wody. Malowałam się sporadycznie, jeżeli już to bardzo lekki podkład i tusz do rzęs, a to nie wymagało używaniu specjalnych płynów do demakijażu etc.

Z wiekiem wszystko się zmienia. Także moje potrzeby w oczyszczaniu twarzy uległy diametralnym przeistoczeniom. Od pewnego czasu jestem fanką makijażu, a ściślej mówiąc różnych kolorowych fantazji na powiekach, prawie codziennie używam na twarz podkładu i korektora pod oczy. Poza tym moja cera z młodzieńczej stała się już skórą kobiety dorosłej, która wymaga nawilżenia i odpowiedniej pielęgnacji.

W związku z powyższym zainteresowałam się płynami micelarnymi, a raczej pozytywnymi komentarzami na ich temat, bo wciąż dosyć sceptycznie podchodziłam do tego, że są to po prostu zwykłe, przezroczyste, rzadkie ciecze:) Przy okazji dość znacznej promocji drogeryjnej postanowiłam w końcu spróbować i mój wybór padł na L'Oreal Ideal Soft. Firma powszechnie znana, która jeszcze mnie jakoś rażąco nie zawiodła. Buteleczka poręczna, klasyczna, ładna, standardowej pojemności, którą szybko można wykorzystać, bo nie przypuszczałam, że płyn ten będę stosować przez dłuższy okres czasu...




Moje odczucia jednak szybko się zmieniły. Przyznam szczerze, że pierwsze dwa dni były takie sobie, bo wciąż nie przekonywał mnie sposób aplikacji, co wiąże się także z tym, że płyn ten ubywał mi bardzo szybko, ale co z tym oczyszczeniem? No właśnie, jest i to dość mocno odczuwalne. Ja po używaniu płynu od  razu poczułam różnicę na skórze. Byłam zdziwiona, bo to jakby takie nic, na dodatek płyn z L'Oreal'a nie ma zapachu, a może ma lekki farmaceutyczny?! Więc skąd po uczucie świeżości i dobrze oczyszczonej cery? Ano właśnie w tym tkwi cały sekret płynu micelarnego:

„Płyn micelarny to roztwór wodny zawierający mikroskopijne kuleczki zwane micelami. Micele tworzą związki chemiczne o własnościach amfifilowych: zewnętrzne cząsteczki miceli mają właściwości hydrofilowe (przyciągają wodę i odpychają tłuszcze), natomiast cząsteczki tworzące wnętrze miceli (estry kwasów tłuszczowych) posiadają właściwości hydrofobowe (odpychają wodę i doskonale wiążą się z tłuszczami). W związku z tym micele działają jak magnes - "przyciągają" oraz pochłaniają tłuszcz w postaci nadmiaru sebum czy cząsteczki wodoodpornego tuszu do rzęs i jednocześnie rozpuszczają w roztworze wodnym pozostałe zanieczyszczenia. Płyn micelarny nie narusza przy tym bariery ochronnej skóry, czyli warstwy hydrolipidowej naskórka.” (poradnikzdrowie.pl)

Większość firm kosmetycznych ma już w swojej ofercie płyn micelarny. Wielu producentów poleca jego stosowanie także w zastępstwie płynu do demakijażu. Jak ma się sprawa z L'Oreal Ideal Soft? Tutaj nie będę taka miła. U mnie raczej się to nie sprawdza, przy lekkim makijażu muszę stosować płyn kilkakrotnie, przy mocniejszym używam specjalnie dedykowanych ku temu kosmetyków. Miłośniczki make-up'u na pewno mają swoje sposoby na gruntowny demakijaż, proszę o jakiś odzew w komentarzach na ten temat...

L'Oreal Ideal Soft - dziwny, lekko chemiczny zapach. Myślałam, że tak być musi, jednak po jego zużyciu przerzuciłam się teraz na inną firmę (znów za sprawą promocji), w chwili obecnej testuję Dermedic, który pachnie co prawda bardzo delikatnie, ale o niebo lepiej niż L'Oreal! Jestem nieco zdziwiona, bo Dermedic ma dużo słabsze recenzje, a jak dla mnie po tych kilku dniach nie ma różnicy z płynem L'Oreal, a dzięki zapachowi szala korzyści przechyla się na stronę Dermedic'a.




Podsumowując: Po zużyciu jednej buteleczki L'oreal Ideal Soft wiem już, co w trawie piszczy. Odczuwam efekty działania płynu na skórze i nie wyobrażam sobie już teraz jego braku w mojej kosmetyczce. Płyn nie podrażnia, działa bardzo delikatnie jednocześnie oczyszczając, odświeżając i odżywiając naszą skórę. Jest to na prawdę świetny specyfik. Używam go rano i wieczorem, a często także i w ciągu dnia. Wiem, że gdyby teraz mi go zabrakło to byłoby to dla mnie odczuwalne, tak  się już do niego przyzwyczaiłam, zarówno ja, jak i moja dobrze oczyszczona skóra.

Do płynów micelarnych mogę mieć jedynie dwa zarzuty. Jeden to ten, że tak szybko się kończą, dlatego czaję się już na zakup kolejnego dobrze ocenianego specyfiku tego rodzaju, od Garniera, który ma podwójną pojemność w stosunku do konkurentów. Druga sprawa to cena. L'Oreal kupiłam na promocji za ok. 10zł, regularnie kosztuje zwykle ponad 15. Dermedic to podobny wydatek. Standardowa pojemność to 200ml, ale płyn idzie niczym przysłowiowa woda... Także ja planuję poczynić zapasy, jeżeli tylko nadarzy się atrakcyjna okazja.

L'Oreal Ideal Soft to dobry kosmetyk, ale na pewno nie najlepszy wśród sobie podobnych, jednak za jego sprawą przekonałam się do płynów micelarnych, więc w moich oczach zasługuje na dużą pochwałę. Płyn jest w porządku, jednak przy dzisiejszej konkurencji na rynku kosmetycznym jestem prawie pewna, że już do niego nie powrócę i nie kupię go ponownie.

Ps. Dla niewtajemniczonych: Na stronie L'Oreal można przyjrzeć się przyjemnej instrukcji prawidłowego sposobu stosowania płynu micelarnego krok po kroku:)))