sobota, 8 listopada 2014

Deszczowa sobota...

Mój sposób na dzisiejszą pluchę za oknem to wycieczka do Ikei oraz nadrobienie domowych i internetowych zaległości. Na koniec jeszcze dobra książka i ulubiony program TV! Tak mniej więcej zapowiadał się mój wolny dzień i początek długiego weekendu, a co z tego udało mi się zrealizować? O tym słów kilka w dalszej części postu...

Na początek jednak zaległości kosmetyczne:

Kolejne zauroczenia, czy związek na dłużej?

L'Oreal Paris - Collagen 30+, kolagenowy krem na noc.
Wybór zupełnie niespodziewany. Po zużyciu Esencji Młodości od Bielendy, miałam lekki niedosyt i marzył mi się nieco lepszy produkt. Nie miałam czasu zasięgnąć opinii i poczytać recenzji, do drogerii udałam się "na ślepo". Myślałam o zakupie Tołpy lub przetestowanej już wcześniej Mixy, a tu na półeczce obok stał właśnie ten krem... Wyglądał na tyle przekonująco, że skusiłam się mimo tego, że kiedyś miałam do czynienia z Nutri Gold od L'Oreal i tamten krem był dla mnie przereklamowany, o bardzo przeciętnej jakości względem ówczesnej dość wygórowanej ceny. Collagen+ odbudował jednak moje zaufanie do tej marki ;) Zacznę od tego, że kupiłam 50ml za 24 zł, co nie nadwyrężyło zbyt mocno i przede wszystkim niepotrzebnie mojego portfela. Zakup okazał się strzałem w 10! Krem ma idealną dla mnie konsystencję, dość rzadką, ale jeszcze nie wodnistą (jak np. kremy Sorayi), bardzo podobną z resztą do Esencji Młodości od Bielendy. Kolor jest standardowy - biały, o lekkim dość neutralnym zapachu. Na duży plus zasługuje opakowanie - tradycyjny słoiczek, nie bublowaty plastyk lub tubka. Kremik dobrze się wchłania, ale jest to wersja na noc, więc rano czuję na twarzy delikatny filtr. W zasadzie nie mam do niego żadnych zastrzeżeń... W porównaniu z Bielendą wypadł lepiej, więc jestem ogromnie zadowolona. Nie czułam żadnego ściągnięcia skóry. Co mnie nie pokoi, to fakt, że na chwilę obecną jest on już niedostępny w drogeriach Natura! Nie znalazłam go także w Rossmanie. W przypływie lekkiej paniki kupiłam ostatni wyprzedażowy słoiczek, ale w wersji NA DZIEŃ, który czeka na razie w zapasie. Myślę, że cena jak na markę L'Oreal okazała się bardzo atrakcyjna i krem po prostu zniknął z półek w mgnieniu oka... Dajcie znać, jeżeli pojawi się u Was.


Garnier, NEO, Shower Clean, Antyperspirant w suchym kremie.
Zastanawiam się czy poniekąd nie jest to tylko dobry chwyt marketingowy, gdyż konsystencja jest bardzo podobna do tych, które znaleźć możemy w tradycyjnych sztyftach, jednak na pewno ten antyperspirant jest dobry. Kiedy znalazłam go w zapowiedziach firmy Garnier już zaplanowałam jego zakup, a niedawno trafiłam na niego przypadkiem, bo oczywiście o premierze zapomniałam... Innowacja tego kosmetyku tkwi przede wszystkim w tym, że produkt zamknięty jest w stojącej tubce, co z resztą moim zdaniem ładnie wygląda, jest poręczne i dobrze prezentuje się na łazienkowej półeczce ;) Co do samej konsystencji to na pewno nie osypuje się, szybko się wchłania i nie podrażnia. Produkt po prostu wyciskamy z tubki, ale na jedno użycie wystarcza na prawdę znikoma ilość. Mam nadzieję, że okaże się wydajny, gdyż cena w porównaniu do innych antyperspirantów tego typu firm jest wyższa. Ja swój kupiłam za 13-14 zł. Dzisiaj widziałam go za 10-11, jednak w przedziale 6-10 zł możemy mieć duży spray od Rexony, Dove lub Fa, który też z powodzeniem nas ochroni. Producent pisze o 48 godzinnej ochronie, ale tego nie mogę potwierdzić. Używam go co drugi dzień, jednak w międzyczasie korzystam także z Fa Sport. Na duży plus zasługuje na pewno stan mojej skóry pod pachami. Garnier Neo na pewno jest produktem delikatnym i nie podrażniającym o właściwościach pielęgnacyjnych.



Wracając do tematu leniwej soboty...
Udałam się z misją do Ikei, z zamiarem kupienia jakiejś fajnej, optymistycznej pościeli, jednak wybór okazał się dość skromny i ten zakup niestety dziś mi się nie udał. Za to znalazłam kilka ciekawych mebli oraz interesujących bibelotów, które na pewno wkrótce także zagoszczą w moich skromnych progach, bowiem przeprowadzka do nowego domu zbliża się coraz większymi krokami. Mimo tego, że jeszcze brak w nim wykończeń ścian i podłóg, musiała już dziś skusić się na coś, co później przystroi mój parapet ;)



Mój dzisiejszy łup to mini szklarnia ;) Ma ona zapewnić dobre warunki wzrostu nasion i roślin w warunkach domowych, jednak w moim przekonaniu jest to przede wszystkim element dekoracyjny, który możemy wykorzystać również do przechowywania różnego rodzaju bibelotów lub pamiątek. Co prawda ja rzeczywiście mam zamiar trzymać w niej roślinki, ale ludzka fantazja nie zna granic i równie dobrze widzę w niej chociażby fantastyczną kolekcję świec zapachowych.



Na koniec polecane przeze mnie książki, do których lektury gorąco Was namawiam!


1. "Dobra dziewczyna. Morderstwa na Ostermalmie" L.B. Lundholm - Tytuł mówi sam za siebie. Określiłabym tą książkę jako wpisującą się w klasykę gatunku. Mamy tu wręcz wzorcowe morderstwo i tradycyjne śledztwo. Jest coś jednak w tej prostocie, co mnie osobiście ujęło i za pewne chodzi o nieprzekombinowaną fabułę i realistyczne podejście do sprawy. Poza tym ciekawe, nieszablonowe postacie.
2. "Wyścig z czasem" K. Ohlsson - Chociaż jest to kontynuacja serii to moje pierwsze spotkanie z twórczością tej autorki. Muszę przyznać, że się wciągnęłam mimo, że sprawa toczy się na arenie politycznej. Mamy groźby zamachów bombowych zarówno na lądzie, jak i w powietrzu. Główni bohaterowie to postacie z rządu Szwecji i USA. Gratka dla osób lubiących polityczny klimat.
3. "Pożądanie mieszka w szafie" P. Adamczyk - Na razie do niej nie zajrzałam, dopiero dziś zagościła na moje półce. Recenzje są dość pochlebne i zapowiada się spora dawka humoru. Książka wyszła spod pióra aktora Piotra Adamczyka i jestem ogromnie ciekawa, co też on mógł napisać... Podobno znajdziemy w niej sporo na temat powszechnej dziś codzienności wielu z Nas (np. samotność w dużym mieście, komercja i konsumpcjonizm, rozprzestrzeniająca się tabloidyzacja, szczypta erotyki i przygodnego seksu). Myślę, że może być ciekawie, a że potrzebuję odrobiny odskoku od "poważnych" spraw, to już ostrze sobie zęby na tą lekturę.



A takie to motyle udało mi się jeszcze dziś zobaczyć w związku z "wystawą" Rozwój Motyli... Niezwykle piękne stworzenia, które dopiero z bliska można na prawdę popodziwiać ;) 

3 komentarze:

  1. rzeczywiście fajny plan na deszczową sobotę ;D

    OdpowiedzUsuń
  2. te mini szklarnie strasznie mi się podobają!! już o nich myślałam, ale roślinki mnie nie lubią;P

    OdpowiedzUsuń
  3. Świetna ta szklarenka, byłaby idealna na moje kaktusy i opuncję:) Jestem ogromnie ciekawa ten antyperspirantu Garniera, muszę go wypróbować, bo wiele osób go chwali:)

    OdpowiedzUsuń