poniedziałek, 1 grudnia 2014

Raport - LISTOPAD

Przeglądając inne blogi kilka razy natrafiłam na comiesięczny cykl postów, który są podsumowaniem każdego miesiąca. Bardzo spodobał mi się ten pomysł, gdyż jest to ciekawa refleksja nad tym, co już minęło, co się w danym miesiącu osiągnęło, co przeżyło... Można się czymś pochwalić, coś polecić, kogoś zainspirować. Mam nadzieję, że dzięki temu uda mi się co nieco u siebie pozmieniać, żeby jeszcze więcej się działo, żebym wykorzystywała w praktyce jeszcze więcej pomysłów, które dotąd były tylko dalekosiężnymi planami na przyszłość ;) Będę teraz mogła lepiej się przyjrzeć samej sobie, swoim gustom i pasjom. Myślę, że to fajny pomysł, jeżeli ktoś chce popracować nad swoim samorozwojem.

Co zatem ważnego i charakterystycznego wydarzyło się u mnie przez ten miesiąc?

1. Listopad rozpoczął się, jak co roku, od Święta Zmarłych i Halloween. To pierwsze jest dla mnie bardzo ważne. Niestety, wielu bliskich mi osób nie ma już tutaj ze mną i bardzo lubię wspólne wspominki przy grobach, Chociaż nie jest to może radosny czas, to ja bardzo go sobie cenię. Zwykle spotykamy się z rodziną na cmentarzu i często kończymy ten dzień przy wspólnym stole. Jeżeli chodzi o Halloween to jest to dla mnie obca kultura, ale nie sprawia mi ona żadnego problemu i nie mam zastrzeżeń do halloween'owych imprez. Wręcz przeciwnie, sama lubię się przebierać i uczestniczyć w podobnych przedsięwzięciach. Uważam, że nie musi to kolidować z naszym, polskim Świętem Zmarłym. W tym roku jednak Halloween przeszło u mnie bez echa. Może w przyszłym uda mi się bardziej efektownie spędzić ten wieczór.

2. Z radosnych wieści to na pewno to, że w moim domu zamieszkała nowa lokatorka ;) Na imię dałam jej Szaza (tak właśnie, niczym popularna niegdyś polska piosenkarka disco polo), ale uważam że na prawdę do niej pasuje! Jest to grzywacz chiński, już drugi piesek tej rasy, który ze mną zamieszkał. Jest przeurocza, ale ma bardzo duży temperament i mocny charakter. Zachowuje się zupełnie inaczej niż mój pies, który jest potulny, jak baranek. Ta suczka to prawdziwa lwica i diablica;) Bardzo się zaprzyjaźniłyśmy, ale wciąż ją jeszcze poznaję, wciąż mnie czymś zaskakuje.


3. Płyta minionego miesiąca to zdecydowanie U2 "Songs of Innocente". Dla mnie to trochę taki powrót do korzeni. Chociaż jakąś zagorzałą fanką tego zespołu nigdy nie byłam, to w liceum bardzo lubiłam takie klimaty muzyczne. Teraz znów do nich wracam, a U2 trochę tacy wiecznie młodzi, wypuścili na rynek kolejny dobry krążek! Zachęcam do przesłuchania:




4. Wybory Samorządowe 2014. Mam nadzieje, że nie jest wstydem się przyznać, że brałam w nich udział i zasiadałam w komisji wyborczej. Cóż, organizacja i zliczanie głosów okazały się wielkim fiaskiem... Jednak to nie do członków komisji powinno się mieć zastrzeżenia, więc piszę z czystym sumieniem, że dla mnie było to bardzo ciekawe przeżycie. W komisji byłam po raz pierwszy, ale na pewno nie ostatni. Nam się udało... Zliczanie głosów zakończyliśmy o 7 rano w poniedziałek (a pracę zaczęłam od 4 w niedzielę) i nie było II tury, więc dało się to jakoś przetrwać. Z tego co słyszałam w wielu miastach kłopoty z liczeniem trwały cały tydzień, a później musieli zaliczyć jeszcze powtórkę głosowania. Chociaż był to bardzo krótki czas to poznałam na prawdę sporą grupę fajnych ludzi, kilku rzeczy się nauczyłam, zdobyłam interesujące nowe doświadczenie. Bardzo podoba mi się taka działalność. Może postaram się działać bardziej aktywnie "pro publico bono", bo sprawia mi to ogromną frajdę i świetnie się w tym czuję.

5. Na koniec wspomnę jeszcze o przeprowadzce... Gdyż już od kilku miesięcy wciąż trwają prace wykończeniowe w moim nowym domu. W tym momencie jesteśmy już na etapie malowania ścian i wykańczania podłóg. Jeszcze dziś w moim pokoju zostaną położone panele, więc sądzę, że za kilka dni zacznę już przenosić swoje graty. Mam nadzieję, że pierwszy śnieg tego roku powitam już w nowych progach ;)


To już wszystko o czym chciałam wspomnieć. Teraz przede mną grudzień, który już wita nas świątecznymi dekoracjami, sklepy kuszą, a na pewno wkrótce usłyszę nieśmiertelne "Last Christmas". Już trochę stęskniłam się za tym klimatem, niech no już im będzie...

A nie, jest jeszcze coś! Trochę z żalem muszę stwierdzić, że w minionym miesiącu zakończył się chyba mój kilkuletni romans z kryminałami. Bardzo, ale to bardzo dziwny jest dla mnie fakt, że pod wpływem dobrych recenzji i chyba trochę na przekór samej sobie, z czystej ciekawości, sięgnęłam po I tom sagi "Cukiernia Pod Amorem" polskiej autorki M. Gutowskiej-Adamczyk. Okazało się, że mnie to wciągnęło, jak bagno... Książka pełna ciepła, rodzinnej atmosfery, ciekawych polskich obyczajów. No cóż, muszę przeprosić się z taką literaturą, bo wcześniej nie chciałam nawet spojrzeć na książki tego typu. Teraz mam ochotę na więcej. Poluję w bibliotece na kolejne tomy i zaczęłam już czytać inne sagi, tym razem zagraniczne. Jeżeli lubicie książki, w których życie głównych bohaterów, ich perypetie i przygody, ukazane są na tle historycznym, to gorąco Wam polecam! Zarówno tą sagę, jak i jej podobne, w których przeważnie ukazane są losy interesujących kobiet.




5 komentarzy:

  1. U mnie to był pierwszy rok kiedy nie byłam 1 listopada wspólnie z rodziną na grobach bliskich, pojechałam tydzień później, ale jednak to nie było to samo :( Trzymam kciuki byś święta spędziła już w nowym domu :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Psiak jest iście słodki, na pewno wkrótce będziecie znać się na wylot. Ja mam swoją kotkę już parę miesięcy i kiedy myślę, ze już wszystko o niej wiem ona wciąż potrafi mnie zaskoczyć jakąś nową czułością do tej pory mi nie znaną :)
    O i życzę abyś rzeczywiście pierwszy śnieg powitała już w nowych progach :)

    OdpowiedzUsuń
  3. W sumie fajnie jest tak sobie podsumować miesiąc... nigdy tego nie robię, może czas zacząć. Ale... od nowego roku? Heh.

    OdpowiedzUsuń
  4. Grzywacz jest przeuroczy!

    Płyta u mnie dopiero czeka na przesłuchanie. :-)

    OdpowiedzUsuń
  5. Mał gosinko, gdzie Ty się podziewałaś?

    OdpowiedzUsuń